ostatnio bardzo mało tutaj kosmetycznie, czas to nadrobić, a że mam pod ręką świeżutkie zdjęcia to oto i jestem :)
jakiś czas temu wygrałam rozdanie u Złotowłosej (którą pozdrawiam :*) o którym już wspominałam :) i jednym z bonusów była maseczka od Efektimy, która jest gwoździem dzisiejszego posta! :)
Jest to maseczka oczyszczająca z wyciągiem z nagietka. Z opakowania od producenta czytamy: "Nowoczesna, skuteczna i szybko działająca maseczka oczyszczająca. Zastosowany w maseczce kaolin wchłania zanieczyszczenia i nadmiar tłuszczu pokrywającego skórę. Napina ją i wygładza oraz nadaje ładny, matowy wygląd. Formuła maski zawiera dodatkowo wyciąg z nagietka oraz rumianku, które działają kojąco, łagodzą podrażnienia i intensywnie pielęgnują cerę oraz zapobiegają powstawaniu nowych zmian na skórze".
Nie mam problemów z cerą, jeśli chodzi o jakieś regularnie występujące wypryski czy inne niemile widziane okazy :p jednak, zdarzają się :)
ale jako że miałam tą maseczkę pod ręką, a piątek wieczór przed andrzejkową zabawą wolny to chwyciłam ją w swoje sidła i siup!
Saszetka zawiera 10ml produktu, mi wystarczyła w zupełności jakaś połowa :) (będzie na drugi raz :D)
Nakładając czujemy przyjemny zapach i równie przyjemny chłód. Potem jest mniej miło, bo po jakichś 10 minutach zastyga nam w całości na twarzy i jest ona naprężona, że nawet przy mówieniu mamy małe problemy (za czym osobiście nie przepadam :p) . Łączny czas trzymania zalecany przed producenta to 20 minut, ja trzymałam odrobinę dłużej ale nie wiem czy był to dobry pomysł bo zaczęła się kruszyć :p
Jej zmywanie było zwyczajne, bez problemów, oczywiście ciepłą wodą.
A co było potem? Aksamitna skóra, przyjemna w dotyku, mega odświeżona, czułam jakbym ją dosłownie wyprała, taka była świeża! Aż szkoda było nakładać później makijaż :)
Reasumując, bardzo dobra maseczka! Spełnia swoje zadanie w 100%, chociaż nie wiem czy rzeczywiście pomogłaby w walce z jakimiś zmianami na skórze (moje piegi jak były, tak są, niestety :p hihi)
do tego ostatnio zaopatrzyłam się w kilka produktów do mojej blond czupryny.
wcierka Jantar - totalna nowość dla mnie! od dawna mnie interesowała ale nie na tyle, żeby się za nią rozejrzeć, a ostatnio będąc w sklepie kosmetycznym sama wpadła mi w oko, więc ja jej pomogłam wpaść do mojego koszyka :)
odżywka Isana - również nowość, chociaż inne odżywki z Isany już stosowałam.
farba z Joanny - tutaj chyba nie muszę nic dodawać :)
a Wy miałyście których z tych produktów? ciekawa jestem Waszych opinii :)
ostatnio szczęście dopisało mi u Frani z bloga http://the-vanity-life.blogspot.com/
której bardzo dziękuję :) a oto co wygrałam:
świeczuszka już dostała ligowe miejsce:
:D
buziaki :*