obserwatorzy

niedziela, 9 marca 2014

176. Zdobienie - cieniowane/gradientowe serca w pastelach. :)

Witam! :)
Nowy semestr dopiero się zaczął, a już na jutro czeka mnie nauka.. Niby mówi się, że pól roku się bimba, a potem trzeba przysiąść przy sesji, ale w praktyce nie do końca tak jest, przynajmniej na moim kierunku, tzn. na studiach inżynierskich :-) projekty projektami, ale na ćwiczenia też trzeba być chociaż trochę przygotowanym, niestety wykładowcy zdarzają się różni..

Ale nie o tym :-)
Dawno temu wypatrzyłam u kogoś gradientowe/cieniowane serca :-) Kilka dni temu sobie o nich przypomniałam i postanowiłam je właśnie zmalować :-)
Z taśmy wycięłam serca i nakleiłam na paznokcie, a potem tradycyjną metodą za pomocą gąbki napaćkałam paznokcie, odkleiłam taśmę i gotowe!
Wyszło średnio, ale pastelowe paznokcie i zdobienia towarzyszyły mi ostatnio meeega często :D
Dla odmiany dzisiaj zrobiłam sobie neonowo-pastelowe, hybrydowe paznokcie. Są raczej zwykłe, ale niezwykle mi się podobają, niedługo Wam zaprezentuje :-) Mam nadzieje, że za tydzień, góra dwa - odpadną, bo szybko mi się nudzą. Ale jara mnie to, że są idealne, bez żadnych smug czy nierówności.. takie śliskie i lśniące <3 miła odmiana od zwykłego mani.


Jak Wam się widzą? Próbowałyście? :)
Życzę miłej niedzieli :-)

środa, 5 marca 2014

175. Maska peel off na nos, żelatyna+mleko; co przed? co po?

Witam :-)
Korzystając z wolnego dnia, w związku z jednym wykładem o 7.30, który sobie odpuściłam, postanowiłam zająć się trochę moim noskiem i zaskórnikami zamkniętymi, które niestety na nim mieszkają :/ niejednokrotnie doprowadzając mnie tym samym to wielkiej frustracji! :D

Wstałam rano, zjadłam przepyszną owsiankę i przystąpiłam do działania :D Najpierw przewertowałam różne blogi i fora i już wiedziałam jak działać i w jakiej kolejności.


*peeling - dla zdarcia martwego naskórka i łatwiejszego dostępu do zaskórników
*parówka - dla otworzenia porów
*maseczka peel off - dla wyciągnięcia zaskórników
*maseczka nawilżająca/krem nawilżający

A więc po kolei..
Najpierw przemyłam twarz letnią wodą, jako że wczoraj wykonałam dokładny demakijaż, dzisiaj wystarczyło buźkę tylko przemyć. 
Zaczesałam włosy do tyłu i założyłam opaskę, która ma prawie tyle lat co ja :D
Następnie peeling. Wybrałam ten ulubiony, z Sorayi..



Czas na parówkę :-). Można ją wykonać z użyciem samej wody, albo z dodatkiem ziół. Ja wlałam do miski jakieś 1.5l wrzącej wody i wrzuciłam 2 torebki rumianku. 
Należy ją wykonać siedząc nad miską jakieś 15-20 minut, z ręcznikiem na głowie, aby woda parowała prosto na naszą buźkę :-)
Po upływie określonego czasu ściągamy ręcznik i lekko wycieramy nim naszą buzię. 
Nie znalazłam informacji czy należy ją przemyć, ale jako że chłodna woda zamyka pory, a parówka była robiona po to żeby je otworzyć, to poprzestałam na przetarciu buzi ręcznikiem.

Teraz czas na zrobienie maseczki.

Łączymy ze sobą 2 łyżeczki żelatyny i 2 łyżeczki mleka. Mieszamy i wsadzamy do mikrofalówki na jakieś 60 s :)
(gdy nie mamy jeszcze gładkiej papki, możemy podgrzać kolejną chwilkę; nie ma z tym problemu)
wyżej - przed podgrzaniem, niżej - po podgrzaniu
Teraz należy chwilkę odczekać aż papka trochę wystygnie i nakładamy ją na nochala :-)

Mam wrażenie że maseczka wyszła mi trochę za gęsta, a może to brak umiejętności nałożenia jej - łyżeczką ;)
I w takim 'glucie' należy spędzić jakieś 20 minut, aż calutka wyschnie.
Wtedy przechodzimy do delikatnego ściągania (ps. mała depilacja GRATIS :D).
Polecam ściąganie przed lustrem, wtedy widać jak te zaskórniki, choć malutkie wychodzą, przyklejone do maseczki.

 

Efekty:
Maseczkę wykonałam jedną po drugiej. Czytałam że jednokrotne jej nałożenie daje raczej marny efekt.
Po pierwszym ściągnięciu maseczki, zauważyłam na niej sporo małych włosków i może parę cieniutkich, malutkich zaskórników. Nie byłam ani trochę zadowolona :/ ale ani też rozczarowana. Spodziewałam się tego, szczególnie ze względu na to, że z zamkniętymi zazwyczaj idzie duuużo ciężej.
Druga próba była już lepsza. Po pierwsze wymieszana papka, była rzadsza i lepiej dało się nią nałożyć, a po drugie wyciągnęła więcej zaskórników. Nie jest to może efekt, który mogłabym sfotografować i chwalić się na blogu, ale po ściągnięciu naprawdę kilka tych 'glizd' było ładnie przyczepionych.
Nosek jest w dużo lepszym stanie. Jednak zaskórniki nadal na nim mieszkają i za nic nie chcą swojego domu opuścić w większym gronie.

Z mojej strony polecam ten sposób. Tani, łatwy i oprócz 'zapachu' żelatyny całkiem przyjemny :p Efekty daje różne, warto więc sprawdzić jakie da akurat u Ciebie! :-)

A ja? no nic.. walczyć będe nadal! :)
Jak macie jakieś sprawdzone metody to dajcie cynka!
I podzielcie się Waszymi doświadczeniami z tą maseczką, jeśli już ją robiłyście.

sobota, 1 marca 2014

174. Celia nude - nawilżająca pomadka-błyszczyk, numer 601.

Witam Was w ten piękny, słoneczny dzień :-) U mnie 12 stopni na plusie, aż żal siedzieć w domu, może wyskoczę na spacer :> 
Wieczorem zaś wybywam do baru, w końcu ostatki dzisiaj :-) a Wy jak spędzacie dzisiejszy wieczór?

Temat na dziś, to może nie do końca pomadka na wieczór, no bo daje raczej delikatny efekt, ale co kto lubi :-) Ja na pewno postawię na czerwień :D mmm

Ale wracając do tematu..pomadkę tę wygrałam u Blondineczki :D Jest to moja druga z tej serii i druga od niej :-) Za co serdecznie dziękuje, bo wygrana pozwoliła mi odkryć świetny kosmetyk. Jeszcze tylko znaleźć u siebie drogerię, gdzie będą one dostępne <3
Pierwszą opisywałam TUTAJ (czerwień :D)

Celia nude, nawilżająca pomadka-błyszczyk, numer 601.
Pierwsze, co przykuwa moją uwagę to opakowanie - złote, śliczne, eleganckie, beż zbędnych udziwnień. Zamykane na zatrzask. Nalepka trochę psuje efekt wizualny, ale przynajmniej widzimy termin ważności. 
Kupujemy ją, (ja dostałam) w pudełeczku, które zawiera wszystkie ważne informacje.
Pomadka jest dość miękka, dzięki czemu łatwo sunie po ustach a my możemy stopniować intensywność koloru. Jednak ten plus jest minusem - łatwiej o uszkodzenia w wyniku mocnego dociśnięcia. Mi się to niestety zdarzyło i pomadka jest lekko zdeformowana :(
Pomadka nie zawiera żadnych drobinek, a na ustach tworzy gładką, lśniącą taflę, przez konsystencję nieco zbliżoną do błyszczyków właśnie.
Dodam, że ja za błyszczykami nie przepadam. Nie lubię 'ociekających' ust, nie lubię jak coś mi się na nich lepi i błyszczy jak psu jajca. Za to, tę pomadkę uwielbiam!
Zapomniałam wspomnieć o jej zapachu - winogrono. Soczyste i słodkie, mmm.
Na ustach utrzymuje się dość krótko, nie jest to jakieś magiczne 6h, ale nie jest też najgorzej. W tej kwestii jednak zdecydowanie wolę te kremowe, nieco matowe.
Co istotne - nie wchodzi w załamania i nie podkreśla suchych skórek. Nawilża usta.


A tak się prezentuje w pełnym makijażu. Efekt jest delikatny, to prawda, ale na co dzień sprawdza się idealnie! :) Polecam.


I jak Wam się widzi? Fajna, co? :)
Macie, znacie, lubicie? Jaki kolor jeszcze polecacie?
I jak macie jakieś recenzję to proszę o linki, chętnie wpadnę!

Tymczasem uciekam się ogarniać. Miłego wieczoru :*


piątek, 28 lutego 2014

173. Denko ostatnich miesięcy :-)

Cześć Dziewczyny! :)
Dzisiaj w końcu przyszedł ten czas, w którym pokaże i opisze pokrótce zużyte kosmetyki :) Kosmetyków sporo, siata była pełna; przenoszona przez mamę z kąta w kąt :D Jednak patrzeć przez pryzmat tego, że to zużycia przeszło z kilku miesięcy to wcale nie jest tego dużo :-)

 Zapraszam do przeczytania o nich w kilku słowach..

1. Perfumy z Avonu. Choć ta firma ma wielu zwolenników i równie wielu przeciwników, ja ją lubię..szczególnie za perfumy. Są warte uwagi. Ten zapach był słodki, wakacyjny. Podobał mi się, jednak ja lubię je często zmieniać, więc ani myślę o zakupie go po raz drugi :-)
Za to w Incadessence została rozkochana! <3
2. 3. 4. Żele pod prysznic z Luksji. Cudowne! Dobrze się pienią, świetnie myją, nie wysuszają skóry. Konsystencja rzadka, ale niezwykle kremowa.
5. Balsam do ciała, Avon. Bubel. Ładny zapach, niestety nic poza tym. Więcej TUTAJ

Lakiery do włosów! - jak widać schodzą u mnie na potęgę. Mogę nie użyć prostownicy, lokówki, suszarki, ale bez lakieru się nie obejdzie. Nie są to jednak tylko i wyłącznie moje zużycia (mogłybyście pomyśleć, że je wypijam :D), a wszystkich domowników :D
6. Syoss - przeciętniak.
7. Taft Keratin - są to moje ulubione lakiery, jednak ta wersja średnio przypadła mi do gustu. Może zapach mi się znudził..jest taki mdły.
8. 9. Taft - lepszy niż poprzednik. Polecam serdecznie.
10. Wella - całkiem fajny, choć chyba lubił sklejać, Nie polubiłam go szczególnie przez dozownik.


11. Alterra, szampon. Był świetny! :) Pachniał cudownie, fajnie mył. Czego więcej chcieć. 
12. Garnier, szampon odbudowujący. Pisałam o nim podczas stosowania w duecie z odżywką. TUTAJ Ale solo również sprawdził się świetnie, podobnie jak poprzednik.
13. Nivea, szampon regenerujący. Oczywiście o regeneracji możemy zapomnieć, no ale chyba nikt nie wymaga tego od szamponu. Był w porządku, nie przetłuszczał włosów.
14. Timotei, szampon dodający objętości. Nie polubiłam go. Objętości rzeczywiście dodawał i za to głównie go nie lubię :p do tego był jakiś taka glutowaty :/
15. Isana, odżywka nawilżająca. Cudów nie zdziała, ale włoski było lekko nawilżone, przyjemne w dotyku i łatwo się rozczesywały. :)


Antyperspiranty! Kolejny kosmetyk, bez którego ani rusz :-)
16. Dove - pisałam o nim TUTAJ. Początkowo byłam bardzo zadowolona, później trochę mniej. Jakoś przestał działać :/ ...
17. Dove - poprzednik wersji żółtej. I tutaj nie mam absolutnie żadnych zarzutów. Antyperspirant idealny! :-)
18. Garnier - bardzo fajny, niestety zapach baaaardzo szybko mi się znudził. Na pewno prędko nie kupię ponownie :)
19. Fa - męczyłam go baaardzo długo. W końcu oddałam resztkę mamie. Zapach pudrowy, kompletnie nie to, czego oczekuję pod pachami :-) Ale działanie przyzwoite.
20. Soraya, peeling oczyszczający. Bardzo fajny produkt. Chyba jeszcze nie spotkałam niepozytywnej opinii na jego temat. Spełniał swoje zadanie w 100%. Więcej TUTAJ
21. Isana, zmywacz. Choć lubi wysuszać skórki, jest niezawodny. Obowiązkowy w moim domu. Zawsze pod ręką! :-)
22. BeBeauty, micel. Kolejny hit :-) Szykuję o nim słów kilka, choć w tym blogspotowym nawale na jego temat, nie wiem czy to nie zbędne.. Nie podrażnia mi oczu! A to nie lada wyczyn ;)
23. Wellaton, farba do włosów. Więcej TUTAJ. 
Włosy farbuję średnio co miesiąc, więc powinno pojawić się tu jakieś 5 farb, ale niestety o nich zawsze zapominam i lądują w koszu..
24. Vipera, puder brązujący. Teraz to już prehistoria, bo kulki podbiły moje serce, ale był całkiem fajny :-) Niestety - posiadał dość sporo świecących drobinek.

Uffff, to już wszystko! 
Mogę zaśmiecać siatę od nowa! :D Ale ulga!

Miałyście coś? Dajcie znać! :-)

ps. Ile pączków zjadłyście? Ja tylko/aż 2 :D

środa, 26 lutego 2014

172. Isana, brzoskwiniowa pianka do golenia :-)

Witam Was :-)
Najprawdopodobniej kiedy to czytacie, ja siedzę na uczelni :-) od 9 do 17, porażka :D Ale niestety, laba się skończyła :-)
Nie stopuję jednak z niczym, staram się dawać z siebie 100% :D i tutaj i poza blogiem. Staram się ćwiczyć codziennie, choćby 10 minut, ale zawsze to coś. Piję zieloną herbatę i udaję, że mi smakuje, zaczęłam właśnie pić pokrzywę i staram się coś zmieniać :D Są to małe rzeczy, ale mają dużą moc :D

Ale nie nawijam makaronu na uszy :-)
Chcę wspomnieć dziś o mojej ulubionej piance do golenia..jakiej?
Isana, brzoskwiniowa pianka do golenia.
Od producenta:
Przeznaczona do golenia na mokro dla kobiet. Przyjazna formuła z aloesem i witamina E. Łagodzi podrażnienia i pielęgnuje skórę nóg oraz okolic ramion i bikini. Testowana dermatologicznie.
Opakowanie różni się od poprzedniej wersji węższym korkiem.

Moja opinia.
Kosmetyk zamknięty jest w buteleczce o pojemności150ml. Po uprzednim wstrząśnięciu i naciśnięciu dozownika wydobywamy piankę o delikatnym zapachu brzoskwini, całkiem przyjemnym. Pianka jest zwarta, nie ma możliwości żeby ściekała z ciała (chyba, że uprzednio zbyt mocno nawilżymy je wodą), jest niezwykle kremowa - uwielbiam ją rozcierać na nogach.
Na plus możemy zaliczyć wydajność. 
Pianka spisuje się znakomicie. Ułatwia golenie, nadaje poślizg maszynce, nie podrażnia. Naprawdę fajny umilacz czynności, która jest średnio fajna. Za to efekt gładkości tuż po, już tak.
Szczerze polecam! Choć czytałam, że żel z tej firmy jest jeszcze lepszy :-)
Jej cena to 4-5zł. Dostępna w każdym Rossmannie oczywiście.

Znacie? Lubicie? :)

piątek, 21 lutego 2014

171. Zdobienie - neonowe kwiatki :-)

Cześć! :)
W poprzednim poście widziałyście moją propozycję pastelowych kwiatków, a jako że ja lubię i neony to powstała druga propozycja, nieco bardziej podkręcona kolorystycznie :D
Do tego paznokcie na palcach serdecznych całe pokryłam brokatem w kolorze zbliżonym do kwiatków, efekt bardzo mi się podoba :D


 Sprawcy zamieszania:
Myślę, że ta wersja znajdzie mniej zwolenników, niż poprzednia :-) Ale zapytam - jak Wam się podobają? :)
W przygotowaniu mam kolejną pastelową propozycję :D

podobne posty.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...