obserwatorzy

piątek, 31 maja 2013

91. kawka z mlekiem od Golden Rose - Rich Color nr 10.

Witam :-)
co powiecie na kawę? ja chętnie, ale tylko z mlekiem, ewentualnie capuccino <3, ale jeszcze lepiej nie do picia a na paznokciach, jak na małą lakieromaniaczkę przystało :-) i otóż to..

prezentuje Wam piękną kawę z mlekiem od Golden Rose :-)
to mój pierwszy lakier z tak grubym pędzelkiem! po otwarciu nie bardzo wiedziałam jak mam nim operować, bo od zawsze uważam, że mam wąską płytkę paznokcia (a może to moja znajome mają szeroką? :p) jednak już przy drugim pociągnięciu stwierdziłam, że ten pędzelek jest idealny, a współpraca z nim to czysta przyjemność.

Lakier mieści się w kwadratowej buteleczce o pojemności 10.5 ml (u mnie kosztuje ok 7 zł)
Do zupełnego krycia wystarczą 2 warstwy (tyle też mam na zdjęciach)
Aplikacja bezproblemowa, lakier mocno napigmentowany, raczej nie tworzy smug, choć przy pierwszej warstwie mogą się pojawiać, jednak przy drugiej nie ma o nich mowy!
Schnie błyskawicznie.
Trwałość - bardzo dobra - 4 dni bez odprysków.
Kolor nie do końca mój, bo uwielbiam żywe kolory na paznokciach, jednak czasem fajnie nałożyć na nie coś innego.
Na zdjęciach jako bazę mam odżywkę od Eveline.
Lakier wygrałam na blogu http://basket-of-kisses.blogspot.com i serdecznie dziękuje właścicielce :)
Niedługo rozejrzę się za innymi kolorkami z tej kolekcji, koniecznie z takim pędzelkiem :)



jednak nie byłabym sobą, gdyby lakier po kilku dniach mi się nie znudził i tak było w tym przypadku, po 3 dniach ich stan był nadal idealny a więc dołożyłam mały złoty akcent..
co myślicie? :)



i jak Wam się podoba sam lakier? też tak lubicie tą serię z GR? :-)

tymczasem ja uciekam czekać na mojego Czorta :-)
buziaki kochane :)

środa, 29 maja 2013

90. Micel BeBeauty jednak zostaje?! + paczuszki

hej kochane! :-)
mam dla Was miłą wiadomość! nasz ukochany micel BeBeauty z Biedronki prawdopodobnie zostaje!!! wczoraj na którymś (nie pamiętam niestety którym) blogu wyczytałam, że w sklepowym magazynie jest już nowa dostawa micelków, tyle że w nowym opakowaniu! :)
nie wiem także, co z ceną. ale myślę, że producent śmiało mógłby ją podnieść nawet o złotówkę, no bo kto nie kupi tego cudeńka za 5.50?! :-)
nie są to jednak informacje 100%, a więc jeśli któraś z Was też o tym słyszała/czytała niech da znać! :-)

w tym tygodniu dotarły do mnie 2 paczuszki :-) co w nich?

wygrana na blogu u Martyny: http://www.gallantly.blogspot.com/


oraz paczuszka z wygraną od http://basket-of-kisses.blogspot.com/


niestety bonusowy lakier nie przebył tej drogi w całości i od razu musiał wylądować w koszu :(


jak Wam się podobają moje paczuszki?
ja jestem bardzo zadowolona i jeszcze raz dziękuje dziewczyny! :-)
myślę powoli o kolejnym rozdaniu, więc bądźcie czujne :)

pozdrawiam i do następnego! :*

sobota, 25 maja 2013

89. kilka nowości nie tylko kosmetycznych :-)

Witam Was :-)
 
co u Was słychać? też macie taką okropną wietrzną pogoda dzisiaj?
ja jak wracałam od mojego P to myślałam, że łeb mi urwie :)
właśnie skończyłam malować paznokcie i biorę się za ulubione (i jedyne? :p) ciacho mojego taty - na maślance, z jabłkami i pyszną kruszonką, które upiekł specjalnie na moją prośbę :)
wcześniej zrobiłam w końcu porządek w mojej szufladzie pełnej majtek, skarpetek, staników i innych cudów, które być tam nie powinny :) i w rezultacie do kosza leci cała siateczka bielizny. w końcu udało mi się wyrzucić za małe majtki czy staniki bez wsadzania ich spowrotem do szuflady i mówienia 'jeszcze się przydadzą' a myślach przekonywania się, że wcale nie wchodzą w tyłek ani nie gryzą :-)



pokazuję Wam dzisiaj kilka moich ostatnich nowości.
jeśli chodzi o ubrania to brakowało mi w szafie zwyczajnych uniwersalnych jeansów i tak wzbogaciłam się o 2 pary.

pierwsze to tregginsy, czyli spodnie które chodziły za mną, gdy tylko je zobaczyłam. mierzyłam nawet kiedyś chyba w NY ale były jakoś dziwacznie uszyte :/ kupione na tablicy.pl (mój Ukochany pokazał mi jakie fajne rzeczy tam ludzie wystawiają i przez niego zerkam tam od czasu do czasu) 35 zł z przesyłką.
drugie z kolei to niebieskie, lekko wycierane jeansy kupione u mnie w butiku za 75 zł.


na bazarku znalazłam z siostrą ładne majteczki :)


z kosmetyków tylko kilka potrzebnych rzeczy:
2 micelki z biedronki <3 trzeci w użyciu
odżywki nawilżające z Isany, najnowsza wersja, której jestem bardzo ciekawa.
lakier do włosów, jednak zapach w tej wersji nie przypadł mi do gustu.. pudrowy
i niezawodny zmywacz z Isanki :)



ostatnią rzeczą jest piękny naszyjnik wygrany u Ewelinki :) jeszcze raz dziękuje!


i to by było na tyle :)
trzymajcie się i do następnego :*

środa, 22 maja 2013

88. tęczowe pastele na pazurkach :-)

hej Kochane :)
u mnie luźny tydzień, ze względu na Bachanalia, a więc dzisiaj już po 13 byłam w domku :) zdążyłam się najeść i sprawdzić kilka rzeczy a niedługo zrobię chyba małą drzemkę, bo dosłownie usypiam :)

dzisiaj chcę Wam pokazać co ostatnio wyczarowałam na paznokciach :)
jest to zdobienie bardzo proste i efektowne, a więc coś dla mnie :)
użyłam tutaj białego lakieru jako bazy i 5 kolorowych pastelowych lakierów + kawałek gąbeczki
na to nałożyłam top, kupiony w Holandii, od siostry :-)

przejdźmy do zdjęć:






i co? jak Wam się podobają? :)
mi bardzo!
myślę, że zrobię je jeszcze kiedyś :)

teraz uciekam do Was, później porobię zdjęcia do kolejnych postów i koniecznie się zdrzemnę!
buziaki :*

niedziela, 19 maja 2013

87. lakierowy przypadek w którym cena ma duże znaczenie! - Isana&Taft.

hej Kochane :-)
jestem zwolenniczką szukania tańszych i DOBRYCH odpowiedników wielu drogich wersji różnych kosmetyków :) i już z doświadczenia wiem, że nie wszystko co drogie jest dobre, a to, co chwalone :-) o!

Lakieru do włosów używam codziennie, na przód fryzury :) moja 'grzywka' musi być zawsze idealnie ułożona, nie lubię kiedy jakieś pasma latają mi po całej twarzy, albo wiszą jak strąki :) to już takie moje przyzwyczajenie, a więc lakier muszę mieć zawsze przy sobie gdy gdzieś jadę :)

zawsze używałam lakieru z Taft lub Wellaflex, lecz kiedyś będąc w Rossmanie stał na półce w pięknym różowym opakowaniu lakier z Isany (którą uwielbiam za wiele świetnych kosmetyków) z ceną 4.99 w promocji :-) od razu go zgarnęłam :)
chcę do odrobinę przybliżyć w porównaniu do mojego lakierowego ulubieńca :-)


Zapach obu przypadł mi do gustu, bo chyba jeszcze nie spotkałam lakieru, który nie podobał mi się w tej kwestii.
Opakowanie również - świetne, bez korka, co mnie cieszy, bo nie muszę za każdym razem jak chcę użyć otwierać tylko od razu naciskam i pryskam :-)
Ale teraz najważniejsze..działanie i utrzymywanie włosów w ładzie..
Lakier Taft spisuje się na 5! Nie skleja mi włosów, ale utrzymuje je przez wiele godzin w stanie nienaruszonym. Przy rozczesywaniu nie kruszy się tylko gdzieś znika :) (kiedyś oceniłabym to inaczej, bo nakładałam go na prawdę sporo, teraz mam więcej wyczucia) Natomiast Isana spisuje się tutaj kiepsko.. i skleja włosy przy aplikacji, a zaraz po niej jakby wsiąka i włosy są prawie jak przed nałożeniem lakieru, a więc latają w każdą stronę, więc jego działanie trudno w ogóle określić takim mianem, bo on nie działa w ogóle :p
Cena: Isana - ok 5 zł, Taft - ok 15 zł.

Ewidentny przypadek w którym cena ma tutaj jednak coś do powiedzenia i warto wydać więcej i cieszyć się oczekiwanym efektem, niż zaoszczędzić parę złotych a nie mieć nic :D
Teraz wyciskam resztki z lakieru Pantene, który też jest fajny :)
A więc jako klapę ogłaszam tylko lakier z Isany :)

a Wy macie jakiś lakierowych ulubieńców?
ja nie miałam jeszcze lakieru z Nivea :>

buziaki :*

wtorek, 14 maja 2013

86. chcę mieć płaski brzuch!

hej dziewczyny! :-)
idzie lato, czas porządnie wziąć się za swoje ciało :) u mnie jest tak, że zapał przychodzi nagle i szybko i szybko też ulatuje! ćwiczę kilka dni, a nie widząc efektów poddaje się, chociaż doskonale wiem że potrzeba czasu i systematyczności, a jednak brakuje mi motywacji! :)
moją największą zmorą jest brzuch, który odkąd pamiętam nie był idealnie płaski, a teraz pozostawia wiele do życzenia (ps. właśnie wcinam lody z bakaliami :-)). Nie jest to jakieś konkretne 'sadło' na które nie mogę patrzeć, ale jest odstający i w ogóle nie umięśniony, a do mojej sylwetki nie pasuje, gdyż ogólnie to 1 z dwóch części ciała, którą chciałabym odchudzić (jest jeszcze talia).

kilka inspiracji:





 


i teraz prośba do Was:
wiem, że bez ćwiczeń ani rusz! więc czas spiąć tyłek :-)
polećcie mi jakieś ćwiczenia, najlepiej sprawdzone. filmiki lub instruktaże :-)
może macie jakieś rady?
przyjmę wszystkooo! :D
opowiadajcie a nawet żalcie się, jak dowiem się, że nie jestem w tym sama może zrobi mi się trochę lepiej :D

ps. skąd ten wpis? mierzyłam nowe portki, i stwierdziłam, że gdyby nie brzuch to byłabym zadowolona z mojej figury. a najważniejsze to czuć się dobrze w swoim ciele.

ściskam Was :*

niedziela, 12 maja 2013

85. pasteLOVE pazurki z cyrkoniami :-)

hej Kochane :-)
mimo soboty kompletnie nie mam humoru :) ..przede mną mnóstwo nauki na ten tydzień, aż się myśleć nie chce.. w planach miałam zrobić coś wczoraj/dzisiaj, ale wiadomo, że przy takim humorze zająć się nauką jest ciężko, człowiek chce się zrelaksować, wyłączyć myślenie..
myślę o jakiejś porządnej imprezce i jak tylko będe miała więcej luzu na uczelni to spełniam zachciankę! to jedyna rzecz, której jestem teraz najpewniejsza, o! :-)

opuściłam się ze zdobieniami z Paznokciowego Teamu, ale niebawem dołącze do zabawy spowrotem, jednak ostatnio wpadło mi do głowy kilka pomysłów, które chciałam zrealizować i tak jakoś wyszło..

dzisiaj w sumie nic specjalnego.. moje pastelowe pazurki z cyrkoniami :-)
taka kombinacja chodziła za mną już dawno :)
pazurki jeszcze przed wypiłowaniem nieco na migdałki.







pasteLOVE paznokcie z cyrkoniami.
co myślicie? 
nic nadzwyczajnego, a jednak coś innego od jednokolorowego mani :-)
ja na pewno wrócę jeszcze do tego!
dodam iż cyrkonie na samym lakierze (2 warstwach) trzymają się bardzo mocno! przy zmywaniu miałam nie lada problem!! :-)

buziaki :*
życzę dobrej nocy i lepszego humoru niż mój :-)

czwartek, 9 maja 2013

84. Perełki brązujące - AVON :-) (Arabian Glow Bronzing Pearls)

witam Was w ten piękny słoneczny dzień :-)
dzisiaj wstałam po 5, do tego słońce które sprawia że czujemy się o niebo lepiej potrafi też dać w kość, szczególnie w parnym autobusie, więc jestem odrobinę zmęczona.
Jednak do poniedziałku mam wolne, więc zdąże się wyspać :D ale nie o tym..

Kochane, dzisiaj chcę Wam przybliżyć perełki brązujące z AVON'u, które kusiły mnie już od jakiegoś czasu, jednak zawsze miałam pod ręką inny bronzer, szczególnie gdy cena nie zachęca :-)
Swój egzemplarz wygrałam u Blondineczki - za co dziękuje :)


Od producenta:
Opakowanie zawiera drobne kuleczki pudru w różnych odcieniach. Pociągnięciem pędzla należy zmieszać kolory ze sobą, po czym nałożyć cienka warstwę pudru na twarz, która uzyskuje w ten sposób ciepły, złocisty koloryt.


Moja opinia:
Opakowanie to zgrabne, jednak dość duże karmelowe pudełeczko z zakręcanym wieczkiem, które kryje w sobie 22g kulek. 
Jest w nim także gąbeczka, która chroni je przed nadmiernym poruszaniem się po całym pudełku, dzięki czemu kulki się nie kruszą.
Jak na moje zielone oko, które jest tym krótkowidzącym są to perełki w 3 kolorach.



Kosmetyk nakładam zwykłym pędzelkiem i idzie mi to dość sprawnie.
Dużym plusem jest to, że można stopniować efekt, więc będzie dobry zarówno dla osób o bladej cerze jak i dla tych z ciemniejszą karnacją.
Czy jest wydajny? Z tego co czytam i obserwuję to tak. Jednak mam go dopiero parę tygodni.

Jak mówią - każdy kij ma 2 końce, a te kulki mają też minusy, a właściwie jeden - dość wysoka cena, bo ok 30-50 zł, a to trochę dużo. Jednak za taki efekt i taką wydajność chyba warto :-)
Co myślicie?

Produkt można używać do opruszenia nim całej twarzy, dekoltu czy nawet ramion w celu nadania ciepłego kolorytu, i/lub do konturowania twarzy.
Ja używam tylko w tym drugim celu. Perełki zawierają delikatne drobinki, a to mnie jakoś zniechęca do używania go na całą twarz. Jednak idzie lato, więc może się skuszę :)

Jak wygląda na twarzy?


Reasumując:
Świetny kosmetyk! Ciekawie wygląda i w pudełku i na twarzy. Sprawia, że skóra wygląda zdrowiej i cieplej, a perełki gwarantują efekt skóry muśniętej słońcem. Możemy stopniować jego intensywność, a to dość ważne w bronzerach, bo czasem chcemy twarzy wykonturować mocniej, czasem mniej.
Cena nie najlepsza, jednak jeśli starczy nam na długo to chyba warto się nad nimi zastanowić.

Ja osobiście polecam!
I jeśli zrobię zestawienie ostatnich ulubieńców, to perełki zajmą tam swoją pozycję :D
a Wy myślicie podobnie? czy macie innych ulubieńców w tej kategorii? dajcie znać!

idę leniuchować, bo na 16 jadę na cmentarz..

buziaki :*
 

środa, 8 maja 2013

83. Nivea, Błyskawicznie nawilżający balsam do ciała :> czyż tak?

post z 17 kwietnia.
kurcze, zmieniałam etykiety postów i niechcący dałam 'opublikuj' i ten post wskoczył na początek :/
nie zwracajcie na to uwagi :D

witam!
wiosna w końcu się pokazała! a więc teraz nie ma czasu na długotrwałe picie wody w zwiększonej ilości w oczekiwaniu na poprawę nawodnienia ciała :) trzeba działać błyskawicznie, aby gdy słonko nas zaskoczy móc pokazać pięknie nawilżoną skórę a nie łuszczącą się skorupę :) z pomocą przychodzi nam.. błyskawicznie nawilżający balsam od Nivea :) czy rzeczywiście nam pomoże?

słowem wstępu powiem że balsam dostałam od siostry na urodziny, jednak nie wpłynie to na moją opinię (CZASEM czyta mojego bloga :D). Nie używam go długo, bo jakiś tydzień, jednak mam już swoje zdanie na jego temat :)

od producenta:
Nawilżenie non stop 24h+ z innowacyjną technologią HYDRA IQ. Niezwykle szybkie wchłanianie i długotrwała pielęgnacja przesuszonej skóry.
Unikalna formuła Hydra IQ sprawia, że dzięki nowym sieciom akwaporyn, powstałym w wyniku stymulacji, skóra jest optymalnie nawilżona nawet w głębokich warstwach naskórka przez ponad 24 godziny.

Skład: Aqua, Glycerin, Isopropyl Palmitate, Alcohol Denat., Glyceryl Glucoside, Glyceryl Stearate SE, C12-15 Alkyl Benzoate, Cetearyl Alcohol, Maris Sal, Sodium Carbomer, Sodium Cetearyl Sulfate, Dimethicone, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol, Linalool, Benzyl Alcohol, Limonene, Citronellol, Parfum.


moja opinia.
Opakowanie zawiera 400 ml produktu, dużo. Myślę, że na tyle dużo by mógł mi się znudzić więc używam na przemian innych balsamów czy maseł.
Balsam nie jest gęsty, ale nie jest też bardzo rzadki. Jednak na tyle, że bardzo łatwo się go rozciera na skórze i równie szybko się wchłania. Jednak pozostawia tłusty film! To zdecydowany minus i na pewno niektórych zniechęci do kupna. Jednak - chwileczkę, film jest, ale wchłania się po kolejnej małej chwili, więc broni się :-) Zazwyczaj i tak czekamy chwilę zanim się ubierzemy, żeby kosmetyk nie został wchłonięty przez ubranie. Więc problem rozwiązany :)
Zapach jest ładny, jednak bez jakiegoś większego zachwytu :)
Wydajność w porządku, przez swoją konsystencję nie trzeba go wiele. Jednak ze względu na to, że ja niecodziennie się balsamuje (chociaż się staram), kładę tego balsamu dość sporo.
Jak działa?
Po wchłonięciu zauważam, że skóra jest elastyczna. Fajne uczucie :) Czemu towarzyszy przyjemny chłód! Co do samego nawilżenia, myślę że jest tak że producent nastawił się na szybkość działania, a nie na efektywność :D owszem, skóra momentalnie jest nawilżona, ale efekt trzeba utrzymywać. Z moją przesuszoną po zimie skórą na nogach dał sobie radę na 4+ :-)


Znacie, lubicie? :-)
Nawilżacie regularnie swoje ciało? :)

buziaki,


poniedziałek, 6 maja 2013

82. wiosenny outfit w kilku ujęciach :)

hej Kochane! :-)
była majówka, miałam nadrobić różne zaległości ale nie dałam rady :) poniósł mnie melanż :D
w środę już myślałam o weselu, w czwartek i piątek się na nim świetnie bawiłam, w sobotę pojechałam z siostrą do mojego Ukochanego i znajomych na grilla i wróciłam w niedziele koło 21, a dzisiaj już trzeba było wstać na uczelnię, cóż to był za hardkor kiedy po 5 zadzwonił budzik :D jednak jednogłośnie zdecydowałyśmy, że odpuszczamy i tyłek z łóżka ruszyłam dopiero po 9 :-)

poniższe zdjęcia mają już prawie rok, ale robiłam je chyba z myślą o blogu więc chcę je zamieścić :-)
jak patrzę na te zdjęcia to stwierdzam że odrobinkę się zmieniłam :D 




ostatnio polubiłam legginsy, kiedyś czułam się w nich za szczupło i nijako :-) i kiedy nie mam ochoty na dżinsy ubieram właśnie takie portki :D

do następnego,

środa, 1 maja 2013

81. ni to czerwień, ni to róż - pomadka od Celii nr 508 :-)

hej Kochane :-)
dziś przychodzę do Was z recenzją pomadki od Celii, którą wygrałam ostatnio u Blondineczki :-), i uciekam, ponieważ mam parę rzeczy do zrobienia, m.in dopieszczenie mojej sukienki na wesele a konkretniej złapanie w kilku miejscach paska, który chcę wykorzystać, wyprasowanie koszuli mojego Lubego, czego osobiście nie cierpię robić, bo niezbyt mi wychodzi :D do tego chcę jeszcze poćwiczyć pośladki z Mel B. bo to moje drugie podejście! ćwiczę od wczoraj haha, trzymajcie kciuki! :)
i może pokombinuje z makijażem, bo choć stawiam na czerwone usta, to oczy też jakoś muszą wyglądać :D

ale przechodząc do tematu..


pomadka nr 508, Celia
Jest to moja pierwsza pomadka od Celii, ale już wiem, że nie ostatnia.
Mimo że nie lubię ani błyszczyków, ani shimmerów szczególnie na ustach to ta nawilżająca pomadka/błyszczyk bardzo przypadła mi do gustu.

Opakowanie - złote, śliczne, eleganckie, beż zbędnych udziwnień. Zamykane na zatrzask. Nalepka trochę psuje efekt wizualny, ale przynajmniej widzimy termin ważności.



Kupujemy ją, (ja dostałam) w pudełeczku, które zawiera wszystkie ważne informacje.

Pomadka jest w kolorze trudnym do sprecyzowania - jak otwieramy pudełeczko to widzimy czerwień, jednak po nałożeniu na usta nie do końca nią jest. Jak porównam ją z inną czerwienią, to przypomina taką 'czerwoną malinę' i tak też ją nazwę :-) jej numerek to 508.
Pomadka jest dość miękka, dzięki czemu łatwo sunie po ustach a my możemy stopniować intensywność koloru. Jednak ten plus jest minusem - łatwiej o uszkodzenia w wyniku mocnego dociśnięcia. (postaram się być ostrożna :D)
Czytałam też, że te pomadki są podatne na roztopienia i mięknienie pod wpływem wysokiej temperatury, a więc raczej nie ponoszę jej w torebce :(
Na ustach pięknie lśni, ale nie przez drobinki (na szczęście!), które zawiera a właśnie przez  konsystencję charakterystyczną dla błyszczyków.


Na ustach utrzymuje się średnio, nie jest to jakieś magiczne 6h, ale nie jest najgorzej. W tej kwestii jednak zdecydowanie wolę te kremowe, nieco matowe.
Co istotne - nie wchodzi w załamania i nie podkreśla suchych skórek. Nawilża nieco usta.
Zapach.. obłędny zapach!
Rzeczywiście pachnie winogronami, niczym sok winogronowy. Przesłodki zapach.






a Wy? co myślicie?

ja uciekam jeszcze do Was a później do moich obowiązków, bo jutro o tej godzinie będę zaczynać huczną zabawę :D

buziaki :*

podobne posty.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...