Hej wszystkim! :)
Ten tydzień obijam się, czytam książkę, oglądam filmy, leniuchuję, objadam się, sprzątam w szafach i czekam na telefon w sprawie wyjazdu..
Dzisiaj o czymś, do czego wróciłam po latach, czyli antyperspirancie w sztyfcie Colgate-Palmolive, Lady Speed Stick, Wild Freesia Stick.
Od X lat używam antyperspirantów w spray'u - duży wybór i szybka aplikacja, to cechy, które do mnie zdecydowanie przemawiały..aż do dnia, kiedy przypomniałam sobie o ulubionym antyperspirancie w sztyfcie, który używałam kiedyś tam i do którego z chęcią bym wróciła, ażeby chociaż sprawdzić, czy nadal jest tak dobry.
Jak było, o tym za chwilę.
Sztyft kupiłam na promocji, za jakieś 7 zł. Poza nią kosztuje około 13zł.
Jego pojemność to 45ml, która zamknięta jest w plastikowym opakowaniu w wesołym, fioletowym kolorze :)
Zapach, który wybrałam to wild freesia i takiego też używałam jakiś czas temu, więc nie miałam dylematu, bo zapach jest cudny! Takiego go zapamiętałam i nie zawiodłam się :) Bardzo mi się podoba, jest świeży i słodki zarazem, fajna mieszanka.
Aplikujemy go wysuwając za pomocą pokrętła i pocierania pach - bez zbędnego nacisku. Produkt nie jest tępy, co też może być minusem, bo nie wiem jak zachowa się w opakowaniu poddany wysokiej temperaturze.. i dopóki nie muszę, to nie będę tego sprawdzać :D
Jeśli chodzi o działanie to jestem baaardzo zadowolona! Nie niweluje on pocenia w 100%, bo szczególnie przy takich upałach ciężko na to liczyć, ale w 100% możemy być pewne, że przez cały dzień będziemy ładnie pachnieć. Uwielbiam czuć ten zapach od siebie, przy każdym ruchu.
Producent obiecuje, że produkt zawiera stopniowo uwalniające się składniki, które skutecznie chronią przed potem i przykrym zapachem, i faktycznie coś w tym jest, bo nakładając go tworzy nam się pod pachami taka niewidzialna warstwa, wyczuwalna jednak podczas dotyku, który podczas upływu godzin i występującego wysiłku ulatnia się, chroniąc nas przed nadmiernym poceniem i brzydkim zapachem.
Jedyna rzecz, która mi przeszkadza, to to, że antyperspirant lubi się rolować i trzeba uważać, żeby nie nałożyć go za dużo.
Wydajnosc jest super, wydaje mi się, że starczy mi na dużo dłużej niż zwykły spray :)
Ja jestem z niego bardzo zadowolona, mimo..że ma wady..
A Wy go znacie? Co myślicie?
Czy jednak wolicie spray'e? Ja np. nie używam kulek i ciężko mnie do nich przekonać :-)
a nie robi plam na ciemnych ubraniach? ja pamiętam, że jak byłam mała to moja mama go używała i tak fajnie kojarzy mi się ten zapach :) jeszcze miała jeden, taki żelowy. Ja jestem wierna kulkom z Garniera :D
OdpowiedzUsuńplam nie zauważyłam, ale przy zakładaniu trzeba uważać, bo bieli :/ ale to jak każdy..
Usuńo widzisz, a ja akurat od kulek stronię, nie wiem czemu :D
Ostatnio wolę dezodoranty ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię sztyfty LSS jednak wolę wersje żelowe ;)
OdpowiedzUsuńMoże w końcu się skuszę :)
UsuńJa najbardziej lubię antyperspiranty w kulce, jakoś do sztyftów nie mogę się przekonać :)
OdpowiedzUsuńHehe, a ja właśnie odwrotnie :-)
UsuńMam w planach wypróbować go bo pamiętam jak polecałaś właśnie :) Teraz też po Twoim poleceniu pokochałam dove!! :) Kończę sprej właśnie zielony i kupiłam nie dawno na promocji w R. kulkę - daaaawno nie miałam i chciałam spróbować tej formy. Ten różowy właśnie pachnie cudownie! Lepiej niż ogórek chyba :)
OdpowiedzUsuńPs. Zauważyłaś że ostatnio zazwyczaj publikujemy posty w te same dni? :DD
Testuj :D
UsuńKulkę też Dove tak? :)
I który różowy? Dove czy ten co pokazałam? :D
Hehe, serio? :D Tylko dzisiaj zauważyłam, a że wcześniej to nie :)
tak, dove. Różowy - dove :D Ja już wcześniej i miałam Ci pisać :D hehhe :D
Usuńaaa, no fajny fajny :D
Usuńo widzisz, zobaczymy czy dalej tak będzie :D tylko, żeby wiesz..nie było że jak pojadę i nic nie dodam, to Ty nie rób tak samo hahaha :D :*
Ja stawiam na spray z Rexony, czasami skuszę się na coś innego, ale i tak kończy się że wracam do niej z podkulonym ogonem :D
OdpowiedzUsuńJa zanim ten, to też namiętnie używam spray'ów albo Dove, albo Rexony właśnie :)
UsuńPamiętam, że miałam i byłam zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest!:)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w linki w nowym poście będę wdzięczna ;*
ja obecnie używam jego w żelu i jestem bardzo zadowolona z jego działania :)
OdpowiedzUsuńOstatnio używałam LSS, ale o zapachu jabłka chyba, ale potem na wyjazd chciałam coś w kulce i powróciłam do Adidasa i chyba przy nim zostanę, szczególnie ze znalazłam świetny zapach. :D
OdpowiedzUsuńJa lubię w kulce,kiedyś miałam w sztyfcie nie jest zły;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie używam sztyftów :) Wolę kulki :)
OdpowiedzUsuńhttp://loveecosmetics.blogspot.com/
p.s. zostanę tu na dłużej :)
Usuńa ja właśnie używam tylko kulek albo ałunu :)
OdpowiedzUsuńMiałam taki antyperspirant jako nastolatka, to był mój pierwszy :D Wtedy się sprawdził i był ok, ale nigdy do niego nie wrociłam. Próbowałam innych w sztyfcie, m.in Nivea czy FA, ale byłam bardzo niezadowolona. Od wielu lat używam kulek, głównie Rexony, czasem są jakieś skoki w bok, ale i tak potem do niej wracam.
OdpowiedzUsuńNo ja tak samo, na długo go odstawiłam :D
UsuńTeż go akurat teraz używam i jestem bardzo zadowolona. Daje radę. To mój pierwszy sztyft - wcześniej najczęściej używałam kulek. Ta formuła też mi bardzo odpowiada.
OdpowiedzUsuń