Hejo :-)
Dzisiaj zapraszam na przegląd nowości, czyli tego co ostatnio wpadło w moje łapki :-) O dziwo, tym razem będą to same kosmetyki i nie będzie ich za dużo.
Te wakacyjne miesiące nie były dla mnie jakieś szczególnie fajne i szczerze mówiąc nawet przez myśl mi nie przeszły ubraniowe zakupy. Kupiłam tylko jakieś majtki i skarpetki, więc tego Wam oszczędzę :D
Zacznę od ostatnich zakupów w Ross.
O tych płatkach słyszałam wiele, więc postanowiłam wypróbowac :-) Kupiłam głównie ze względu na mojego P. bo u niego pewnie zadziałają lepiej (już prawie go namówiłam:D), ale są dwa, więc sama też niedługo wypróbuję. Kosztowały 6.49zł.
Maseczka nawilżająca z Ziaji, %1.29zł.
Skusiłam się w końcu na żel do mycia twarzy z Ziaji z tej serii Manuka, bo odkąd mam gąbeczki Calypso, to używam żeli :D
Iii w ostatniej chwili, w sumie przypadkowo, (bo stały przy nim dwie babeczki i zawzięcie dyskutowały) capnęłam krem, o którym czytałam o Zaczarowanej i który chciałam wypróbować, a był akurat w promocji za około 5zł :o
W Lidlu kupiłam brzoskwiniowy żel o pojemności 500ml. A żel Fa kupiła mama i bardzo fajnie się u mnie te żele sprawdzają.
Lakiery do włosów to już tradycja, a te są w sumie moimi ulubionymi :)
Iii cienkopis kreślarski (jak już go pokazywałam to wybaczcie), do zdobienia paznokci. Kupiłam go w zwykłym papierniczym za 5.60zł. Spisuje się świetnie!!! Napiszę o nim więcej na pewno :-)
Ulubiona odżywka z Gliss Kura. Chcę jeszcze wypróbować kokosową z Schaumy, ale póki co zakupiłam tę.
Szampon z Garniera już porządnie przetestowałam i jest cudny! :-) Uwielbiam go!
Oliwka pomarańczowa do skórek - dostałam ją od siostry :-) I wkładki z Biedry, które któraś z Was zachwalała i wzięłam na próbę.
Lakier z Isany dla mojego P. Chociaż ja też używam jak u niego jestem :)
Kolejny szampon z Garniera. Ten akurat wykończyłam już, ale nie zachwycił mnie tak jak ten powyżej.
Iii na koniec przesyłka od firmy Loreal, za którą jeszcze raz dziękuję firmie :-) Jest to nowy rozświetlacz o którym opowiem Wam w jednym z następnych postów.
Iii to już wszystko :-)
Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam :D A Wy dajcie znać czy coś miałyście i jak się spisało, a może jesteście ciekawe któregoś produktu?
środa, 7 września 2016
piątek, 2 września 2016
388. Lirene, krem BB Master Blur, matujący, z kwasem hialuronowym. (02 naturalny)
Hejo :-)
Lato wciąż trwa, nie zapominajmy o tym, że wakacje nie oznaczają końca lata i słońca..mam nadzieję :) Liczę na to, że do momentu aż wyjadę, to pogoda będzie piękna!
W ciepłe dni, czyli ostatnio praktycznie codziennie, malując się rezygnuję z podkładu na rzecz czegoś lepszego i postawiłam tutaj na krem BB Master Blur w numerku 02 - naturalny, z firmy Lirene.
Lirene krem BB Master blur:
- Krem zapewnia optymalny poziom nawilżenia przez 24 h, dzięki synergicznemu połączeniu kwasu hialuronowego i gliceryny - składników odpowiedzialnych za utrzymanie odpowiedniego nawodnienia skóry. Sferyczny kompleks matujący pochłania nadmiar sebum i zapewnia skuteczną kontrolę nad nadmiernym błyszczeniem.
- Technologia Pigment Fusion w postaci kombinacji specjalnie wyselekcjonowanych pigmentów natychmiast ukrywa wszelkie niedoskonałości skóry (tj. rozszerzone pory, naczynka, przebarwienia, zmarszczki, objawy zmęczenia i stresu, cienie pod oczami). Witamina C, dzięki swoim unikalnym właściwościom, neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników i delikatnie rozjaśnia cerę. - Delikatna mika subtelnie rozświetla skórę, która natychmiast staje się widocznie piękniejsza. Krem zapewnia natychmiastowy efekt pełnej energii, satynowo gładkiej skóry utrzymujący się przez cały dzień! Aksamitna konsystencja i urzekająca nuta zapachowa zapewniają niezwykłą przyjemność stosowania.
- Krem zapewnia optymalny poziom nawilżenia przez 24 h, dzięki synergicznemu połączeniu kwasu hialuronowego i gliceryny - składników odpowiedzialnych za utrzymanie odpowiedniego nawodnienia skóry. Sferyczny kompleks matujący pochłania nadmiar sebum i zapewnia skuteczną kontrolę nad nadmiernym błyszczeniem.
- Technologia Pigment Fusion w postaci kombinacji specjalnie wyselekcjonowanych pigmentów natychmiast ukrywa wszelkie niedoskonałości skóry (tj. rozszerzone pory, naczynka, przebarwienia, zmarszczki, objawy zmęczenia i stresu, cienie pod oczami). Witamina C, dzięki swoim unikalnym właściwościom, neutralizuje szkodliwe działanie wolnych rodników i delikatnie rozjaśnia cerę. - Delikatna mika subtelnie rozświetla skórę, która natychmiast staje się widocznie piękniejsza. Krem zapewnia natychmiastowy efekt pełnej energii, satynowo gładkiej skóry utrzymujący się przez cały dzień! Aksamitna konsystencja i urzekająca nuta zapachowa zapewniają niezwykłą przyjemność stosowania.
Moja opinia.
Krem BB kupujemy w uroczym beżowo, złoto różowym kartoniku, na którym jest maaasa informacji na jego temat. W środku mamy tubkę o pojemności 40ml, czym byłam pozytywnie zaskoczona bo standardowo podkłady i tego typu kosmetyki mają pojemność
o 10 ml mniejszą.
o 10 ml mniejszą.
Dostępny jest w dwóch odcieniach: 01 beżowy oraz 02 naturalny. Ja posiadam numer 02 i
z tego co widzę w sieci, jest odrobinę jaśniejszy od 01. Jest to beżowy, uniwersalny odcień. Nie dostrzegam w nim ani trochę różowych tonów (na szczęście), ale nie jest też jakoś bardzo żółty.
z tego co widzę w sieci, jest odrobinę jaśniejszy od 01. Jest to beżowy, uniwersalny odcień. Nie dostrzegam w nim ani trochę różowych tonów (na szczęście), ale nie jest też jakoś bardzo żółty.
Konsystencja przypomina mi mus, jest lekka i przyjemna. Super rozprowadza się po buzi
i robię to najczęściej palcami, bo lubię czuć tę aksamitność pod opuszkami :D
i robię to najczęściej palcami, bo lubię czuć tę aksamitność pod opuszkami :D
Krem nie daje mocnego krycia, ale fajnie wyrównuje koloryt i nadaje mat na wiele godzin. Nie jest to taki płaski mat, dzięki mikroskopijnym drobinkom, które posiada. Cela wygląda świeżo, promiennie i zdrowo, uwielbiam ten efekt!
Produkt mnie nie zapchał (co zdarzyło się przy kremie BB z Garniera, który zraził mnie do tego typu produktów na dłuuugo), ani nie uczulił. Nie ma też mowy o wysuszeniu skóry.
Nie zauważyłam, żeby ciemniał na twarzy. Do tego ładnie pachnie, tak delikatnie, przyjemnie.
Żeby nie było tak kolorowo, jest też mały minus, kremik lekko wchodzi w drobne zmarszczki, szczególnie bo upływie kilku godzin.
Ja Wam szczerze polecam ten krem! :-) Jest to drugi krem BB, jaki używałam, ale
w 'internetach' piszą, że to najlepszy drogeryjny produkt tego typu.
w 'internetach' piszą, że to najlepszy drogeryjny produkt tego typu.
Ja jestem mega zadowolona, więc coś w tym musi być :-)
Aaaa i normalnie kosztuje 19zł (wczoraj byłam w Ross i chyba widziałam go na promocji :-))
Dajcie znać czy go znacie i jak się spisuje?
Aaaa i normalnie kosztuje 19zł (wczoraj byłam w Ross i chyba widziałam go na promocji :-))
wtorek, 30 sierpnia 2016
387. Piątka hybrydowych stylizacji! (3)
Hej, hej, hej! :-)
Jako, że nie chcę robić długiej przerwy pomiędzy postami, to dziś taki szybki post, który tworzy się błyskawicznie, czyli co ostatnio gościło na moich paznokciach..i nie tylko moich oczywiście :-)
Jak zawsze czekam na komentarze, które (i czy w ogóle) podobają Wam się najbardziej :-)
1. Efekt snake, czyli tzw. efekt wężowej skórki :-) robiłam po raz pierwszy, na swoich paznokciach i byłam meeega zadowolona! Wyszły ślicznie :) Kolorki to 130 i 042.
2. Druga opcja to totalny misz masz :D Postawiłam na psetele, głównie dwukolorowe cieniowanie, a na kciukach i środkowym namalowałam cienkim pędzelkiem jakieś zawijaski :-)
3. Mamine paznokcie :-) Powieliłam powyższe zawijaski, tyle że wybrałam ciemniejsze tło, żeby efekt był bardziej widoczny, a na pozostałych zrobiłam dwukolorowe cieniowanie.
4. Po poprzednich szaleństwach miałam ochotę na coś delikatniejszego i postawiłam na biszkoptowy kolorek 032 z dodatkiem złota w formie złotego brokatu opalizującego na mnóstwo kolorów. To mój najstarszy brokat, który leżał i leżał..a wierzcie mi - nałożony na paznokcie robił mega wrażenie, szczególnie w świetle dziennym i napatrzeć się nie mogłam na te kolorowe drobinki *.*
5. I ponownie mamine :-) W roli głównej jej ulubiony kolorek 042, na serdecznych blur effect i ręcznie malowane łapacze snów cienkopisem kreślarskim (pierwsze podejście :D), a na małym 130.
I to już wszystko! :-)
W głowie mam mnóstwo pomysłów i listę mnóstwa rzeczy, które chcę i które muszę kupić, także jeszcze wszyyyystko przede mną :)
Czekam na szczere komentarze :*
Jako, że nie chcę robić długiej przerwy pomiędzy postami, to dziś taki szybki post, który tworzy się błyskawicznie, czyli co ostatnio gościło na moich paznokciach..i nie tylko moich oczywiście :-)
Jak zawsze czekam na komentarze, które (i czy w ogóle) podobają Wam się najbardziej :-)
1. Efekt snake, czyli tzw. efekt wężowej skórki :-) robiłam po raz pierwszy, na swoich paznokciach i byłam meeega zadowolona! Wyszły ślicznie :) Kolorki to 130 i 042.
2. Druga opcja to totalny misz masz :D Postawiłam na psetele, głównie dwukolorowe cieniowanie, a na kciukach i środkowym namalowałam cienkim pędzelkiem jakieś zawijaski :-)
3. Mamine paznokcie :-) Powieliłam powyższe zawijaski, tyle że wybrałam ciemniejsze tło, żeby efekt był bardziej widoczny, a na pozostałych zrobiłam dwukolorowe cieniowanie.
4. Po poprzednich szaleństwach miałam ochotę na coś delikatniejszego i postawiłam na biszkoptowy kolorek 032 z dodatkiem złota w formie złotego brokatu opalizującego na mnóstwo kolorów. To mój najstarszy brokat, który leżał i leżał..a wierzcie mi - nałożony na paznokcie robił mega wrażenie, szczególnie w świetle dziennym i napatrzeć się nie mogłam na te kolorowe drobinki *.*
5. I ponownie mamine :-) W roli głównej jej ulubiony kolorek 042, na serdecznych blur effect i ręcznie malowane łapacze snów cienkopisem kreślarskim (pierwsze podejście :D), a na małym 130.
I to już wszystko! :-)
W głowie mam mnóstwo pomysłów i listę mnóstwa rzeczy, które chcę i które muszę kupić, także jeszcze wszyyyystko przede mną :)
Czekam na szczere komentarze :*
wtorek, 23 sierpnia 2016
386. Ulubieńcy kosmetyczni - lato :-)
Hej wszystkim! :-)
Lato się jeszcze nie skończyło, mało tego..zapowiada się gorący weekend! Ale postanowiłam już teraz przedstawić Wam moich ulubieńców, bo zgromadziłam już grupkę kosmetyków, których namiętnie używam w ciągu ostatnich miesięcy.
Staram się aby było tych produktów nie mniej niż 5, no i tyle też udało mi się tym razem zebrać :-)
I co my tutaj mamy?
1. Garnier Fructis - szampon przeciwłupieżowy. Zazwyczaj szampony nie robią na mnie żadnego wrażenia, ale ten jest fantastyczny! :-) Pachnie przepięknie i zapach utrzymuje się na włosach do kolejnego mycia. Dobrze oczyszcza, dobrze się pieni, ale uwielbiam go głównie za poczucie mega świeżości na włosach. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim :D No cudo :D
2. Adidas, fioletowa woda toaletowa. Lekka woda toaletowa, która nie utrzymuje się długo na ciele, ale na ciepłe dni spisywała i spisuje (chociaż zostało dosłownie kilka kropel) się super :-) Można używać jej często, bez obaw, że będzie pachnieć za mocno/za ciężko. Lubiłam też ją nosić w torebce, żeby się spryskać w ciągu dnia.
3. Mandarynkowa oliwka do skórek. Niestety nie wiem jakiej firmy, bo ją dostałam a nie ma żadnego oznaczenia. Ale pachnie przepięknie i świetnie nawilża skórki. Używam jej szczególnie po zrobieniu hybryd, aby poprawic stan skóry wokół paznokci i spisuje się super!
4. Kredki do ust z Wibo, w kolorkach 3 i 4. Opisywałam je tutaj, jeśli macie ochotę przyjrzeć im się bliżej :) Neutralne kolorki, idealne na co dzień. Dobra pigmentacja, trwałość też okej, no i kosztują grosze.
5. Krem BB z Lirene. Spisuje się u mnie super. Używam go ostatnio codziennie, dokładając tylko odrobinę podkładu, bo jak na krem bb przystało - nie kryje dobrze, ale na lato stwierdziłam, że wystarczy. Na dniach pojawi się jego recenzja, także opowiem więcej :)
I to już wszystko! Znacie któregoś z moich letnich ulubieńców? Koniecznie dajcie znać :-)
Lato się jeszcze nie skończyło, mało tego..zapowiada się gorący weekend! Ale postanowiłam już teraz przedstawić Wam moich ulubieńców, bo zgromadziłam już grupkę kosmetyków, których namiętnie używam w ciągu ostatnich miesięcy.
Staram się aby było tych produktów nie mniej niż 5, no i tyle też udało mi się tym razem zebrać :-)
I co my tutaj mamy?
1. Garnier Fructis - szampon przeciwłupieżowy. Zazwyczaj szampony nie robią na mnie żadnego wrażenia, ale ten jest fantastyczny! :-) Pachnie przepięknie i zapach utrzymuje się na włosach do kolejnego mycia. Dobrze oczyszcza, dobrze się pieni, ale uwielbiam go głównie za poczucie mega świeżości na włosach. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim :D No cudo :D
2. Adidas, fioletowa woda toaletowa. Lekka woda toaletowa, która nie utrzymuje się długo na ciele, ale na ciepłe dni spisywała i spisuje (chociaż zostało dosłownie kilka kropel) się super :-) Można używać jej często, bez obaw, że będzie pachnieć za mocno/za ciężko. Lubiłam też ją nosić w torebce, żeby się spryskać w ciągu dnia.
3. Mandarynkowa oliwka do skórek. Niestety nie wiem jakiej firmy, bo ją dostałam a nie ma żadnego oznaczenia. Ale pachnie przepięknie i świetnie nawilża skórki. Używam jej szczególnie po zrobieniu hybryd, aby poprawic stan skóry wokół paznokci i spisuje się super!
4. Kredki do ust z Wibo, w kolorkach 3 i 4. Opisywałam je tutaj, jeśli macie ochotę przyjrzeć im się bliżej :) Neutralne kolorki, idealne na co dzień. Dobra pigmentacja, trwałość też okej, no i kosztują grosze.
5. Krem BB z Lirene. Spisuje się u mnie super. Używam go ostatnio codziennie, dokładając tylko odrobinę podkładu, bo jak na krem bb przystało - nie kryje dobrze, ale na lato stwierdziłam, że wystarczy. Na dniach pojawi się jego recenzja, także opowiem więcej :)
I to już wszystko! Znacie któregoś z moich letnich ulubieńców? Koniecznie dajcie znać :-)
czwartek, 18 sierpnia 2016
385. Bania Agafi - Dziegciowa maseczka oczyszczająca.
Hejo :)
Kosmetyki rosyjskie już jakiś czas temu totalnie opanowały blogsferę :) Mnie na pewno ciekawi znana już wszystkim maska drożdżowa do włosów oraz maseczka nawilżająca z glinką niebieską do twarzy :)
W małej drogerii u mnie w mieście są te kosmetyki, ale często wyprzedane..dlatego jak znalazłam dziegciową maseczkę oczyszczającą z Bani Agafii, to bez zastanowienia po nią sięgnęłam :)
Maska dziegciowa głęboko oczyszcza skórę twarzy, otwiera pory i kontroluje pracę gruczołów łojowych. Składniki wchodzące w skład maski, usuwają podrażnienia, przywracając skórze zdrowy i zadbany wygląd. Brzozowy dziegieć - jest naturalnymi antyseptykiem, normalizuje wodno-tłuszczowy bilans skóry. Organiczny ekstrakt szałwii i ałtajski miód - tonizują i podnoszą elastyczność skóry. Sól rapa - otwiera pory i oczyszcza skórę.
Moja opinia.
Maska zamknięta jest w saszetce o pojemności 100ml. Ja kupiłam ją stacjonarnie za 7.70zł.
Opakowanie mi się podoba, zajmuje mało miejsca, jest estetyczne, a wydobywanie produktu nie stanowi żadnego problemu (ciekawa jestem jak to będzie przy jej wykończeniu :))
Konsystencja jest gęsta, pastowata, ale przyjemnie się ją rozprowadza.
Zapach myślę, nie każdemu przypadnie do gustu, mi jakoś specjalnie nie przeszkadza, ale też go nie uwielbiam. Kojarzy mi się z cynamonem.
Zastyga dość długo, ale to zależy pewnie od ilości którą nałożymy.
Zmywanie jak dla mnie nie jest najprostsze. Trzeba się sporo namęczyć (a ile wody zmarnujemy :p) i samymi dłońmi trwałoby to chyba w nieskończonosc, dlatego ja koniecznie wspomagam się gąbeczką Calypso.
Jeśli chodzi o najważniejsze..czyli działanie, to faktycznie po jej zmyciu odczuwalne jest oczyszczenie. Skóra aż 'skrzypi' od czystości. Ale jednocześnie jest jakaś taka napięta, ściągnięta i delikatnie wysuszona, co mi kompletnie nie odpowiada.
Dodam też, że jak trzymałam ją na twarzy dłużej niż zaleca producent (10min), to twarz po jej zmyciu była podrażniona i nieprzyjemnie szczypała.
Nie skreślam jej, bo robi robotę! Ale nie będzie to na pewno mój ulubieniec :-)
ps. zrobiłam całą serię zdjęć w maseczce, które zaginęły w czeluściach mojego komputera.
A Wy ją znacie?
Aaa i poleccie mi proszę jakąś sprawdzoną maseczkę peel off, bo koniecznie chcę kupić taką ściąganą.
Kosmetyki rosyjskie już jakiś czas temu totalnie opanowały blogsferę :) Mnie na pewno ciekawi znana już wszystkim maska drożdżowa do włosów oraz maseczka nawilżająca z glinką niebieską do twarzy :)
W małej drogerii u mnie w mieście są te kosmetyki, ale często wyprzedane..dlatego jak znalazłam dziegciową maseczkę oczyszczającą z Bani Agafii, to bez zastanowienia po nią sięgnęłam :)
Maska dziegciowa głęboko oczyszcza skórę twarzy, otwiera pory i kontroluje pracę gruczołów łojowych. Składniki wchodzące w skład maski, usuwają podrażnienia, przywracając skórze zdrowy i zadbany wygląd. Brzozowy dziegieć - jest naturalnymi antyseptykiem, normalizuje wodno-tłuszczowy bilans skóry. Organiczny ekstrakt szałwii i ałtajski miód - tonizują i podnoszą elastyczność skóry. Sól rapa - otwiera pory i oczyszcza skórę.
Moja opinia.
Maska zamknięta jest w saszetce o pojemności 100ml. Ja kupiłam ją stacjonarnie za 7.70zł.
Opakowanie mi się podoba, zajmuje mało miejsca, jest estetyczne, a wydobywanie produktu nie stanowi żadnego problemu (ciekawa jestem jak to będzie przy jej wykończeniu :))
Konsystencja jest gęsta, pastowata, ale przyjemnie się ją rozprowadza.
Zapach myślę, nie każdemu przypadnie do gustu, mi jakoś specjalnie nie przeszkadza, ale też go nie uwielbiam. Kojarzy mi się z cynamonem.
Zastyga dość długo, ale to zależy pewnie od ilości którą nałożymy.
Zmywanie jak dla mnie nie jest najprostsze. Trzeba się sporo namęczyć (a ile wody zmarnujemy :p) i samymi dłońmi trwałoby to chyba w nieskończonosc, dlatego ja koniecznie wspomagam się gąbeczką Calypso.
Jeśli chodzi o najważniejsze..czyli działanie, to faktycznie po jej zmyciu odczuwalne jest oczyszczenie. Skóra aż 'skrzypi' od czystości. Ale jednocześnie jest jakaś taka napięta, ściągnięta i delikatnie wysuszona, co mi kompletnie nie odpowiada.
Dodam też, że jak trzymałam ją na twarzy dłużej niż zaleca producent (10min), to twarz po jej zmyciu była podrażniona i nieprzyjemnie szczypała.
Nie skreślam jej, bo robi robotę! Ale nie będzie to na pewno mój ulubieniec :-)
ps. zrobiłam całą serię zdjęć w maseczce, które zaginęły w czeluściach mojego komputera.
A Wy ją znacie?
Aaa i poleccie mi proszę jakąś sprawdzoną maseczkę peel off, bo koniecznie chcę kupić taką ściąganą.
wtorek, 9 sierpnia 2016
384. Niekosmetyczny przegląd miesiąca - lipiec!
Hejo! :-) W
czerwcu post z tej serii się nie pojawił, bo nie miałabym Wam czego
pokazać :( w lipcu też średnio, ale udało mi się coś obejrzeć a nawet
przeczytać, więc zapraszam do zapoznania się i podzielenia też swoją
opinią :-)
Książki..
Tutaj należą się oklaski :D - udało mi się przeczytać książkę :D
Dla Ciebie wszystko.
Dawson Cole i Amanda Collier. Chłopak z nizin społecznych, wychowany w rodzinie cieszącej się najgorszą sławą w całym hrabstwie Pamlico. I dziewczyna z dobrego domu marząca o tym, by zostać nauczycielką. Chcieli być razem, ale los ich rozdzielił. Po latach dawni kochankowie spotykają się w rodzinnym miasteczku na pogrzebie starego przyjaciela. Stłamszone przed laty uczucie powraca, a z nią przeszłość i tajemnice...
Oglądałam film, który baaardzo mi się podobał więc przyszedł czas na książkę :) I też uważam, że jest świetna. Tylko z początku jakoś za dużo opisów, nie lubię tego, chcę od razu żeby coś się działo..ale wiadomo, że wstępy też mają swoje zadanie ;)
Pod koniec łezki kręciły się w oczach, a od połowy jakoś mega mnie wciągnęła i przeczytałam w parę dni :D
Filmy..
Zanim się pojawiłeś, 2016.
Dziewczynę z małego miasteczka zaczyna łączyć więź ze sparaliżowanym mężczyzną, którym się opiekuje.
Film, który na początku odrobinę mi się dłużył, po czym wciągnął tak, że nie mogłam się oderwać i przez cały czas jego trwania liczyłam w ciszy na dobre zakończenie, ale czy się doczekałam to już Wam nie zdradzę :)
Zauroczył mnie uśmiech głównego bohatera, strasznie mi pasował do tej roli, bo grając sparaliżowanego mężczyznę, jednocześnie był w moich oczach taki silny i męski, choć zależny od drugiego człowieka.
Uroniłam nie jedną łzę, a historia naprawdę ma coś w sobie, polecam!
Zeszłej nocy, 2010.
Michael wyjeżdża w podróż służbową z atrakcyjną współpracowniczką, a jego żona spotyka swoją dawną miłość.
Kobieta zdradzi, mężczyzna świętoszek, czy może facet to świnia, a kobieta zachowa się jak dama? :D Ja już znam odpowiedź, jeśli chodzi o ten film.
Włączyłam go spontanicznie, wpadł mi w oko na filmweb, wpisałam na cda i obejrzałam. Nie żałuję :-) Wciągnął mnie niesamowicie i byłam ciekawa co się dalej wydarzy..
Jestem tylko zawiedziona zakończeniem, ale nic więcej nie zdradzę.
Moje córki krowy, 2015.
W obliczu choroby jednego z rodziców, siostry postanawiają polepszyć relacje między sobą.
Film mooocno średni. Niby porusza ciężkie tematy, pokazuje rzeczywistość, która często nie jest kolorowa..a do tego elementy humorystyczne, które wywoływały śmiech, głownie za sprawą Mariana Dziędzieli, którego widzimy na plakacie. Ale jednocześnie był jakiś taki bez sensu, bez konkretnego przesłania jak dla mnie. A w momencie jak poleciały napisy końcowe to mój P. powiedział: to koniec? serio? :o ..i oboje byliśmy w szoku, bo czekaliśmy aż w końcu coś się wydarzy, a tu trochę takie flaki z olejem. No nie wiem, dajcie koniecznie znać jak Wy go odebrałyście :-)
Do szaleństwa, 2011.
Brytyjska studentka zakochuje się w Amerykaninie. Gdy jej wiza traci ważność, kochankowie zostają rozdzieleni.
Mocno średni, taki trochę nijaki. Ale kto wie, może komuś bardziej się spodoba :-)
Muzyka..
Imagine Dragons - Not Today
Piosenka z pierwszego filmu, która leciała na końcu, mega mi wpadła w ucho.. :-)
Christina Perri - A Thousand Years.
Osłuchana już..ale za każdym razem wprowadza mnie w taki fajny nastrój :-)
Monika Urlik - Nie wie nikt.
Słowa takie prawdziwe..ujmujące.
Monika Urlik - Dla Ciebie
Piękne! Takie ujmujące! Jak włączę na youtube, to ciągle klikam 'jeszcze raz' i słucham w kółko, już dawno tak nie miałam :D polecam!!
Gadżet, umilacz, smakołyk..
Niby niekosmetycznie, ale tak lubię to zdjęcie :-) I wiąże się z nim to co robiłam w lipcu - pazurki :-) Sobie, mamie i siostrze..póki co ;)
W tym poście pokazywałam Wam wędzony twaróg, który chciałam w końcu spróbować i poleciałam po niego :-) Jest pyszny, mega intensywny, trochę jak oscypek..a z ogórem małosolnym to już w ogóle pycha! oczywiście raz na jakiś czas, bo nie jest to mimo wszystko smak, którym mogę się delektowac codziennie :)
Zdjęcie mało apetyczne, ale 'ciasto' całkiem całkiem :-) Jest zrobione z ugotowanych płatków ryżowych i galaretki brzoskwiniowej. Na lato idealne :-)
I to już wszystko, czekam na komentarze! :)
Książki..
Tutaj należą się oklaski :D - udało mi się przeczytać książkę :D
Dla Ciebie wszystko.
Dawson Cole i Amanda Collier. Chłopak z nizin społecznych, wychowany w rodzinie cieszącej się najgorszą sławą w całym hrabstwie Pamlico. I dziewczyna z dobrego domu marząca o tym, by zostać nauczycielką. Chcieli być razem, ale los ich rozdzielił. Po latach dawni kochankowie spotykają się w rodzinnym miasteczku na pogrzebie starego przyjaciela. Stłamszone przed laty uczucie powraca, a z nią przeszłość i tajemnice...
Oglądałam film, który baaardzo mi się podobał więc przyszedł czas na książkę :) I też uważam, że jest świetna. Tylko z początku jakoś za dużo opisów, nie lubię tego, chcę od razu żeby coś się działo..ale wiadomo, że wstępy też mają swoje zadanie ;)
Pod koniec łezki kręciły się w oczach, a od połowy jakoś mega mnie wciągnęła i przeczytałam w parę dni :D
Filmy..
Zanim się pojawiłeś, 2016.
Dziewczynę z małego miasteczka zaczyna łączyć więź ze sparaliżowanym mężczyzną, którym się opiekuje.
Film, który na początku odrobinę mi się dłużył, po czym wciągnął tak, że nie mogłam się oderwać i przez cały czas jego trwania liczyłam w ciszy na dobre zakończenie, ale czy się doczekałam to już Wam nie zdradzę :)
Zauroczył mnie uśmiech głównego bohatera, strasznie mi pasował do tej roli, bo grając sparaliżowanego mężczyznę, jednocześnie był w moich oczach taki silny i męski, choć zależny od drugiego człowieka.
Uroniłam nie jedną łzę, a historia naprawdę ma coś w sobie, polecam!
Zeszłej nocy, 2010.
Michael wyjeżdża w podróż służbową z atrakcyjną współpracowniczką, a jego żona spotyka swoją dawną miłość.
Kobieta zdradzi, mężczyzna świętoszek, czy może facet to świnia, a kobieta zachowa się jak dama? :D Ja już znam odpowiedź, jeśli chodzi o ten film.
Włączyłam go spontanicznie, wpadł mi w oko na filmweb, wpisałam na cda i obejrzałam. Nie żałuję :-) Wciągnął mnie niesamowicie i byłam ciekawa co się dalej wydarzy..
Jestem tylko zawiedziona zakończeniem, ale nic więcej nie zdradzę.
Moje córki krowy, 2015.
W obliczu choroby jednego z rodziców, siostry postanawiają polepszyć relacje między sobą.
Film mooocno średni. Niby porusza ciężkie tematy, pokazuje rzeczywistość, która często nie jest kolorowa..a do tego elementy humorystyczne, które wywoływały śmiech, głownie za sprawą Mariana Dziędzieli, którego widzimy na plakacie. Ale jednocześnie był jakiś taki bez sensu, bez konkretnego przesłania jak dla mnie. A w momencie jak poleciały napisy końcowe to mój P. powiedział: to koniec? serio? :o ..i oboje byliśmy w szoku, bo czekaliśmy aż w końcu coś się wydarzy, a tu trochę takie flaki z olejem. No nie wiem, dajcie koniecznie znać jak Wy go odebrałyście :-)
Do szaleństwa, 2011.
Brytyjska studentka zakochuje się w Amerykaninie. Gdy jej wiza traci ważność, kochankowie zostają rozdzieleni.
Mocno średni, taki trochę nijaki. Ale kto wie, może komuś bardziej się spodoba :-)
Muzyka..
Piosenka z pierwszego filmu, która leciała na końcu, mega mi wpadła w ucho.. :-)
Osłuchana już..ale za każdym razem wprowadza mnie w taki fajny nastrój :-)
Słowa takie prawdziwe..ujmujące.
Piękne! Takie ujmujące! Jak włączę na youtube, to ciągle klikam 'jeszcze raz' i słucham w kółko, już dawno tak nie miałam :D polecam!!
Gadżet, umilacz, smakołyk..
Niby niekosmetycznie, ale tak lubię to zdjęcie :-) I wiąże się z nim to co robiłam w lipcu - pazurki :-) Sobie, mamie i siostrze..póki co ;)
W tym poście pokazywałam Wam wędzony twaróg, który chciałam w końcu spróbować i poleciałam po niego :-) Jest pyszny, mega intensywny, trochę jak oscypek..a z ogórem małosolnym to już w ogóle pycha! oczywiście raz na jakiś czas, bo nie jest to mimo wszystko smak, którym mogę się delektowac codziennie :)
Zdjęcie mało apetyczne, ale 'ciasto' całkiem całkiem :-) Jest zrobione z ugotowanych płatków ryżowych i galaretki brzoskwiniowej. Na lato idealne :-)
I to już wszystko, czekam na komentarze! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)